Można tytułowy cytat rozwinąć: wiedział, że wartość ludzkiego życia wyznacza tragizm Prawdy i Piękna. Był jednym z romantyków edukacji. Pedagog, choć nie ukończył pedagogiki.
Bogdan Suchodolski – humanista „renesansowy” (okr. Ireny Wojnar), filozof i antropolog, a przede wszystkim pedagog – choć nigdy pedagogiki nie studiował, doszedł do niej dzięki własnym studiom filologicznym i filozoficznym.
Urodził się 27 grudnia 1903r w Sosnowcu, gdzie spędził swoje dzieciństwo. Był synem Kazimierza i Heleny, którzy zadbali o jego wykształcenie, jak i dobre wychowanie. W czasie międzywojennym Bogdan Suchodolski rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim,a następnie kontynuował naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mając 23 lata obronił pracę doktorską. Dalszą edukację podjął na Uniwersytecie Berlińskim, po czym znalazł się w Raperswill i w Paryżu. Efektem wyżej wymienionych studiów stały się m.in. dwie prace wydane po powrocie do kraju: „Reforma Szkolnictwa średniego w Niemczech” i „Przebudowa podstaw nauk humanistycznych”. W 1938 r. jako profesor nadzwyczajny został powołany na Katedrę pedagogiki na Uniwersytecie Lwowskim. Wybuch II wojny światowej spowodował zmiany i pozbawił go katedry. Jednakże okres okupacji hitlerowskiej nie sprawił zerwania Suchodolskiego z pracą naukową.
Gdy przebywał w Warszawie wydał w podziemiu książkę „Skąd i dokąd idziemy? Przewodnik po zagadnieniu kultury współczesnej”. Poglądy B. Suchodolskiego przechodziły ewolucję – przed wojną był krytykiem pozytywizmu („matematyka i lornetka”) zwracający uwagę na niebezpieczeństwa związane z mentalnością technologiczną i jednostronnym kultem nauki, po II wojnie światowej (jakkolwiek sygnalizował wątpliwości, czy światopogląd naukowy może być wystarczającym dla optymalnego rozwoju duchowego człowieka) zrewidował swój stosunek do kategorii postępu i zbliżył się do materializmu historycznego. Po wyzwoleniu kraju nie mógł wrócić do Lwowa i w 1945 r. objął stanowisko dyrektora Miejskiego Gimnazjum i Liceumw Warszawie. Miał dużo zaproszeń m.in. do katedry Pedagogiki w Krakowie, Toruniu, Wrocławiu to wybrał Uniwersytet Warszawski, gdzie w 1946 r. objął katedrę pedagogiki. Tam wybrał dla siebie odpowiedni zespół kadr, któremu jako dyrektor podsuwał inicjatywy i podejmował z nim wiele prac badawczych.
Po wydarzeniach marcowych 1968 r., w których opowiedział się on przeciwko antysemityzmowi, został usunięty z Uniwersytetu Warszawskiego pod pretekstem wieloetatowości. Suchodolski był bowiem w tamtym czasie także pracownikiem Polskiej Akademii Nauk. Władze wykorzystały pretekst, by go pozbawić możliwości wpływu na młodzież studencką w trakcie prowadzenia zajęć dydaktycznych. Mimo iż był „pedagogiem czterech ustrojów politycznych” (dr H. Kopiec) nie uwolnił się całkowicie od „wpływów ustrojowych”i poparł w 1981 wprowadzenie Stanu Wojennego.
Profesor jako jeden już z chyba ostatnich zasługuje na miano humanisty w renesansowym znaczeniu tego słowa. W myśl B. Suchodolskiego humanizm konkretyzuje się w postaci trzech znaczeń komplementarnych: jako „świat humanistyczny”, trwałe uniwersum ludzkich dokonań w obszarze wiedzy i wartości; jako zespół refleksji na temat tego uniwersum (nauki humanistyczne) czy szerzej jako sposób uprawiania refleksji w perspektywie człowieka; oraz jako postawa zaangażowania i wrażliwości, wyznacznik praktycznego działania, źródło osądu nad światem, swoiste sumienie w stosunku do rzeczywistości. Ideały humanizmu, zaufanie do kultury jako sposobu życia splatały się w biografii i twórczości Profesora z troską o rozwój i dorastanie człowieka, wyznaczały kierunki działalności i naukowej i praktycznej. Był nauczycielem, profesorem uniwersytetu, organizatorem życia naukowego, animatorem niezliczonej ilości inicjatyw kulturalnych i wydawniczych. Z obszernej bibliografii dzieł Profesora przypomnijmy tytuły symboliczne, które pobudzają wyobraźnię, ilustrują ruch myśli, akcentują sensy i wartości.
Twórczość B. Suchodolskiego według prof. Ireny Wojnar:
Kochaj życie-bądź dzielny, 1927, 1930,
Uspołecznienie kultury, 1937, 1947,
Skąd i dokąd idziemy, 1943 (1939),
Wychowanie dla przyszłości, 1947, 1959, 1968,
Narodziny nowożytnej filozofii człowieka, 1963, 1968,
Rozwój nowożytne j filozofii człowieka, 1967,
Trzy pedagogiki, 1970,
Labirynty współczesności, 1972, 1974,
Kim jest człowiek, 1974 i kolejne wydania,
Wychowanie i strategia życia, 1983, 1987,
Wychowanie mimo wszystko, 1990,
Edukacja permanentna. Rozdroża i nadzieje 1992
Bogdan Suchodolski odkrywany jest na nowo. Choć sam sobie często zaprzeczał, zmieniał poglądy, tworzył nowe teorie – to on otwierał intelektualne i duchowe okno na świat młodym pokoleniom. Stawiał pytanie o to, jak powinien być rozumiany humanizm, jak dalece powinien być uwikłany weń światopogląd jednostki, jaką rolę odgrywa w pedagogice polityka i jej instrumentalizacja.
To przecież Suchodolski tłumaczył i rekonstruował filozofię egzystencjalistyczną i personalistyczną, do której odwoływali się później m.in. wybitni filozofowie i badacze katolickiej nauki społecznej. Uczulał polskie społeczeństwo na rolę tej myśli w obronie jednostki przed fanatyzmem, indoktrynacją, zniewoleniem. Nie ma pedagogiki bez filozofii, toteż systemy totalitarne zaczynają się od instrumentalizowania wiedzy, także pedagogicznej. (Dr hab. Marek Rembierz prof. Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie, debata Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN , w Wyższej Szkole HUMANITAS z okazji 111 rocznicy urodzin profesora Bogdana Suchodolskiego.)
Słynny cytat Suchodolskiego – „Świat wartości, który jest światem rzeczy, nigdy nie przekroczy progu świata kultury” jest tym co opisał B. Śliwerski – Bogdan Suchodolski stworzył koncepcję wychowania estetycznego. Wychowanie estetyczne to olbrzymi zakres wartości oddziałujących na osobowość człowieka i całe narody. Szkoła powinna przynosić określone skutki wychowawcze zdaniem B. Suchodolskiego, przede wszystkim powinna ukształtować smak estetyczny, nawyk starannego i estetycznego wykonywania przedmiotów, powinna dać podstawy wiedzy o sztuce i jej twórcach. Utrwalony nawyk estetyzacji otoczenia staje się dorobkiem, z którym dziecko wchodzi w dorosłe życie.
Skojarzył wychowanie z życiem, uważał, że młodych, jak i starych należy uczyć przede wszystkim sterowania własnym życiem. Myśl tę Suchodolski rozwijał w licznych swoich książkach, takich jak „Kochaj życie”, czy „Wychowanie ponad wszystko”. Drugą taką jego myślą było: „…rzeczą najważniejszą w wychowaniu jest kształtować ludzi tak, aby umieli oni żyć w warunkach współczesnej cywilizacji, aby potrafili podołać zadaniom, które im stawia, aby korzystali z możliwości kulturalnego rozwoju, którego im dostarcza, aby wiedzieli ku czemu i jak dążyć, z jakich źródeł czerpać radość życia.”
Te myśli i spora część dorobku B. Suchodolskiego stawiają go w szeregu pedagogów kultury S. Hessena i B. Nawroczyńskiego. Reprezentował tzw. humanizm socjalistyczny, który różni się od zwykłego humanizmu. Naukową krytykę doktryny wychowania socjalistycznego w ujęciu B. Suchodolskiego H. Kopiec przeprowadził w swojej książce „Rozumiejący wgląd w wychowanie”.
Rozumiejąc kulturę jako estetyzację życia definiuje osobowość jako harmonijną i zarazem indywidualną strukturę jednostki ludzkiej. Proces jej kształtowania nigdy się nie kończy, albo się jednostka doskonali, albo ulega destrukcji. Wymaga stałego potwierdzenia w czynach i postawach jednostki. Proces wychowania wg. pedagogiki kultury określany jest jako spotkanie jednostki ludzkiej z obiektywnymi warunkami i dobrami kultury. Człowiek bierze udział w ich tworzeniu, a tym samym wzbogaca swe siły duchowe i tworzy nowe wartości. Prymat procesów naturalnych miał zastąpić prymat „królestwa dusz”. (Leon Zarzecki, Teoretyczne Podstawy Wychowania, KPSZ Jelenia Góra, str )
Historia filozofii wychowania podejmowana przez Suchodolskiego z pozycji metodologii i w oparciu o doktrynę filozofii marksistowskiej zakładała, że kryterium prawdziwości tez koncepcji pedagogicznych ogólnie wówczas nazwanych burżuazyjnymi stanowi kolektywny i ekonomiczny punkt widzenia. Widać to wyraźnie w prezentowanych przez Suchodolskiego „składnikach robotniczych doświadczeń wychowawczych”. Pisał bowiem tak: „Pedagogika burżuazyjna akcentowała przede wszystkim wychowanie indywidualistyczne, cenione najwyżej w kołach tradycyjnej arystokracji, jak również w kręgach drobnomieszczańskich i inteligenckich. Zespół był z tego stanowiska złem koniecznym, powstającym w warunkach wychowania i nauczania masowego. W najlepszym razie był tłem, na którym „wolna jednostka” miała zabłysnąć indywidualnymi sukcesami. W doświadczeniach życia robotniczego zespół stawał się zasadniczym elementem wychowawczym.
W tej konwencji analizowana myśl pedagogiczna traciła swą swoistość, a praktyka i teoria wychowania jednej grupy społecznej (klasy robotniczej) stawała się matrycą, przez którą oglądane były działania i ideały wychowawcze innych grup. Nie oznacza to jednak totalnego odcięcia się od dorobku historycznego minionych społeczeństw, lecz raczej poszukiwanie antecedencji w dążeniach wyzwoleńczych grup religijnych i uciśnionych grup społecznych,
w myśli utopijnej i egalitarnych aspektach pedagogiki Komeńskiego, Rousseau i Helvetiusa. Suchodolski uważał, że tradycja badań dotyczących myśli pedagogicznej była metodologicznie niepoprawna i jednocześnie mało naukowo przydatna. Sądził bowiem, że tzw. historycy burżuazyjni poprzestawali na tworzeniu zbiorów aforyzmów i poglądów wybitnych myślicieli w miejsce poszukiwania związków między różnymi koncepcjami i odkrywania kierunku przemian dokonujących się w nauce o wychowaniu. Z punktu widzenia Suchodolskiego wartościowa była taka historiografia, która ujęłaby dzieje myśli pedagogicznej jako dzieje pedagogiki jako nauki. I tu – choć w literaturze pojawiają się odwołania do tej tezy – konieczne jest dookreślenie co miał na myśli Suchodolski mówiąc o nauce.
Otóż u progu lat 60 precyzował to w sposób następujący: „Pedagogika jest nauką wprawdzie bardzo młodą, nauką mającą duże kłopoty metodologiczne i stosunkowo małe wyniki badawcze, jednak widzimy dalszy jej rozwój, podobnie jak każdej innej dyscypliny – jako rozwój nauki, a nie jako swoiste gromadzenie różnorodnych, indywidualnych poglądów i zaleceń. W oparciu o metodologię marksistowską, w powiązaniu z fizjologią i psychologią oraz filozofią, a zwłaszcza z materializmem historycznym, w łączności z praktyką chcemy rozwijać naukowe metody badania i osiągania wyników”[1]. W tym kontekście widać – wbrew teorii L. Witkowskiego o dwoistości w pedagogice Suchodolskiego – jednoznacznie monistyczne stanowisko, które właściwie wyklucza wszelkie inne metodologie badań uprawianych na Zachodzie. Można też twierdzić, że w tamtej wykładni nauka zaczyna się od marksizmu i na nim kończy. Dzieje refleksji pedagogicznej przed adaptacją prac Marksa i Engelsa były przednaukowe, a współczesne ale oparte na innych założeniach nienaukowe.
Zastanawiające jest więc, że poświęcił jej w O pedagogikę na miarę… zaledwie 7 stron (książki o objętości ponad 700 stron). W ocenie antropologii zwracał słusznie uwagę na to, że pedagogika kultury postrzegała zakorzenienie człowieka w społeczeństwie i historii przez pryzmat obiektywnie danej kultury, ale jednocześnie zwracał uwagę na to, że ten dorobek ludzkości był zorientowany uniwersalistycznie i nie odnosił się do każdorazowego tu i teraz określonej społeczności. Autonomia kultury i jej samorozwój miały pochodzić z silnych powiązań pedagogiki kultury z filozofią Hegla – i ta matryca interpretacyjna utrwaliła się – choć Nawroczyński podążał za Brentano, Hessen za Kantem, a on sam doktoryzował się pod kierunkiem J. Ujejskiego znawcy polskiego romantyzmu (Trentowski, Hojne-Wroński) i studiował u Sprangera. Suchodolski dostrzegał w filozofii Hegla przesłankę pozwalającą na powiązanie subiektywnej egzystencji duchowej człowieka z obiektywnym rozwojem kultury. Osobowość człowieka miała dojrzewać wśród tworów zobiektywizowanej kultury natomiast zdecydowanie przeciwstawiała się – dziś byśmy powiedzieli – heteronomicznej pedagogice grupy społecznej.
Ale w kontekście tego problemu pojawiła się bardzo ciekawa interpretacja Nowego Wychowania, które niegdyś wysoko cenił, a później także poddał ostrej krytyce. Wewnętrzne napięcie tego nurtu miało polegać według niego na rozdźwięku między zasadą wszechstronnego i swobodnego rozwoju (naturalizm pedagogiczny), a zasadą socjalizacji człowieka (pedagogika socjalna) w konkretnych warunkach egzystencji. Zdaniem Suchodolskiego pedagogika kultury usiłowała dokonać syntezy obu stron aporii przez wprowadzenie zasady dojrzewania jednostki w orbicie uniwersalnych wartości, gdzie kolejne etapy ich uwewnętrznienia byłyby równoznaczne i ze wzrostem osobowości i z pogłębieniem więzi wspólnotowych. Jednakże sądził, że nie ma możliwości pogodzenia obu składników tej dychotomii i problem pedagogiki życia i pedagogiki ideału pozostaje na gruncie „pedagogiki burżuazyjnej” nierozwiązywalny. Wykroczeniem poza ograniczenia tej aporii miała być koncepcja wychowania dla przyszłości, budowana już jednak w innej orbicie antropologicznej i aksjologicznej. Wychowanie dla przyszłości miało przekroczyć płaski próg wychowania adaptacyjnego i być ewoluującą naprawą teraźniejszości. Jak wiemy ten piękny i w jakimś sensie romantyczny punkt widzenia nie został trafnie przełożony na język praktyki pedagogicznej.
Syntetyzując pewien wycinek twórczości Suchodolskiego trzeba powiedzieć, że jego znajomość historii filozofii pozwalała mu na pogłębioną krytykę koncepcji pedagogicznych wywodzących się lub opartych na wielkich ideologiach. W tym względzie jego twórczość przypominała prace Hessena. Obaj bowiem z niezwykłą finezją pokazywali niuanse powiązań między założeniami filozoficznymi a konsekwencjami pedagogicznymi. To, co ich różniło to przede wszystkim stosunek do własnej tożsamości naukowej. Hessen przez całe życie rozbudowywał swój system pedagogiki kultury, Suchodolski zaś wciąż poszukiwał pełniejszego wyrazu i zarówno w okresie międzywojennym, jak i powojennym przewartościowywał swój punkt widzenia. Każda z tych dróg dawała inny obraz uprawiania nauki, ale też każda z nich jest przedmiotem kształcącego namysły następców. (za Sławomirem Sztobryn).
Funkcjonowanie i rozwój oraz destrukcja nauk humanistycznych w okresie PRL wciąż czeka na pogłębione, ale i rzetelne studia historyczne, socjologiczne, ale i politologiczne. Może niektórzy nie mają właściwego warsztatu badawczego. Postać Bogdana Suchodolskiego jest postacią w wielu wymiarach tragiczną, ale gdy pojedziemy do Francji, do Włoch i zapytamy średnie czy starsze pokolenie humanistów, badaczy kultury o to, czy znają rozprawy jakiegoś polskiego pedagoga i czy je cenią to pojawi się postać tylko Suchodolskiego. To jego dzieła były przekładane na kilka języków i to Jemu nadawano zaszczytny tytuł doktora honoris causa w renomowanych uniwersytetach Europy Zachodniej. Bogdan Suchodolski spostrzegał człowieka jako istotę autonomiczną, która zdolna jest sterować własnym losem i brać za postępowanie odpowiedzialność. Podmiotowość ucznia była dla niego jednym z głównych celów i miarą w procesie edukacji.
Literatura:
Pedagogika, podręcznik dla kandydatów na nauczycieli, PWN Warszawa, 1982,
Nauki o wychowaniu a postmodernizm, B. Śliwerski, Chowanna, WUŚ, Katowice 2003,
Przeszłość przyszłości, praca zbiorowa dedykowana B. Suchodolskiemu, PIW warszawa, 1975
[1]B. Suchodolski, O pedagogikę na miarę… op. cit., s. 78-79.
/jg/