Zelig Kameleon

ZELIG – obywatel Kameleon.

Mamy rok 1928. Obejrzałem właśnie w wiadomościach telewizyjnych fragment wywiadu z człowiekiem nazywanym przez dziennikarzy – człowiekiem kameleonem. Nazywa się Leonard Zelig. Czytałem o nim w gazetach, które nieomal codziennie podawały jakieś informacje z życia tego człowieka – przyznacie – o niesamowitej i zagadkowej osobowości.

Postanowiłem się z nim spotkać, nakręcić o nim film, sam nie wiem dlaczego. Nie będę zdradzał szczegółów jak do tego doszło, ale rzecz stała się faktem. Film miał spełniać wymogi rzetelnego tj. jak najwierniejszego oddania barwnego i niezwykłego życia Zeliga. Przy okazji produkcji materiału zostałem w dodatku narratorem…

Gdzieś już pana widziałem…

W historii było wiele niezwykłych postaci, więc dlaczego Leonard Zelig? Co pociągającego może być np. w wizycie u psychiatry, czy w tym, że ktoś żyjący w szczęśliwym związku zostaje oskarżony o nieślubne dziecko, lub to, że komuś ciągle kogoś innego przypomina? Właśnie, przecież takich historii mamy wokół aż nadto. Fakt, nie każdy może przelecieć samolotem przez Atlantyk… i nie każdy mógł spotkać Z. Freuda. Przy wszystkich sensacyjnych wątkach jego życia, najbardziej nurtowała mnie ta jego „zwyczajność” i „powszechność”.

By zrealizować swój plan musiałem sięgnąć do wycinków prasowych jakże często opisujących momenty i wydarzenia z życia mojego bohatera. Musiałem odszukać nagrania archiwalne  i fragmenty rozmów, dotrzeć do jego bliskich, odnaleźć rodzinne fotografie. I w końcu przekonać takie osoby jak Susan Sontag czy Saul Bellow, by wystąpili w moim filmie i wypowiedzieli się jako specjaliści różnych dziedzin naukowych na temat Leonarda Zeliga. Najtrudniej było w Niemczech… Martwiłem się, gdy poinformowano mnie, że Zelig zachorował i nie mógł kolejny raz się ze mną spotkać. Potem jeszcze gdzieś zniknął… Cały plan mógł lec w przysłowiowych gruzach.

Mimo trudności udało się materiał o Zeligu zebrać w całość. Obrobić zdjęcia, sekwencje filmowe, tak by powstała fabuła w niczym nie umniejszająca prawdziwej przecież historii. Potrzebowałem specjalnej zgody na wykorzystanie części dokumentacji lekarskiej Zeliga. Niestety zamówione na użytek filmu badania opinii społecznej – „Czy Zelig jest prawdziwy?” nie doszły na czas. Sądzę jednak, że pokazane w tle sceny z życia miejskiego, kulturalnego i obyczajowego dobrze odzwierciedlają ducha epoki i podkreślają uniwersalizm czasów  w których przyszło żyć Zeligowi.

Fenomen Leonarda Zeliga polega na tym, że przecież nierzadko zdarza się, by jeden człowiek był tak bardzo podobny do tak wielu ludzi. Jak mówił sam Zelig: „Trzeba być sobą, to wymaga odwagi, inaczej jesteś robotem. Bądźcie sobą, nie naśladujcie innych”.

Minęło wiele lat… pijąc kawę przeglądam tytuły prasowe. Nikt nie pisze już o Zeligu. Na kolejnych stronach dominują głównie fotografie celebrytów. Czy prawdziwe? Wróciłem do mego filmu, stanęła mi przed oczyma scena z przemówieniem Adolfa Hitlera, a tuż za nim  z boku nie wiadomo skąd pojawił się Leonard Zelig machający do kamery… jakby chciał coś powiedzieć. Tak, wołał, ale jego głos nie mógł się przedrzeć przez krzyk wielotysięcznego tłumu wiwatującego na cześć furhera.

Przeszły mnie ciarki.

 

/jg/