Potrzeba autorytetu cz. 2

Czym jest autorytet? Nie chodzi przecież o idola, ale o coś więcej. Autorytet jest ściśle związany z osobą i to na ogół konkretną. Osobę, którą darzymy autorytetem słuchamy, liczymy się z jej zdaniem, jest ona dla nas ważna. To wzór osobowy – do naśladowania bez żadnych nakazów czy gróźb. Kiedy pytamy o autorytety, często padają nazwiska znanych postaci ze świata sportu, kultury, polityki, religii czy mediów. Nierzadko też wymieniani są rodzice lub inni członkowie rodziny, wykładowcy akademiccy, członkowie organizacji społecznych. I tak np. dla tzw. pokolenia JPII niepodważalnym autorytetem stała się osoba św. Jana Pawła II, papieża z Polski.

Ale jeśli mówimy o wychowaniu, mamy na myśli nauczycieli i dydaktyków. Przecież XXI wiek został określony jako czasy kryzysu autorytetu. Szybki rozwój nowoczesnych technologii informacyjnych, w dobie gdy informacja i wiedza są na wyciągnięcie ręki za pośrednictwem Internetu czy mediów, w świecie, w którym podróżowanie i poznawanie odległych zakątków globu jest dostępne dla coraz większej części społeczeństwa, nauczyciel stopniowo przestaje być najważniejszym źródłem wiedzy o otaczającym ucznia świecie. Media często donoszą o niewłaściwych postawach uczniów w stosunku do nauczycieli, których publicznie upokarzają, do których odnoszą się bez szacunku i którzy są traktowani pobłażliwie. „W naszych czasach takie rzeczy nie były możliwe!”

„Nas inaczej wychowano…” – komentuje starsze pokolenie. Mamy do czynienia z dyskursem „co było lepsze” – wychowanie dawniej, czy dziś? Bowiem wraz z upadkiem systemów totalitarnych i otwarciem na świat zanika model w którym społeczeństwo jednoczy wspólny zbiór podstawowych i niekwestionowanych wartości, zasad etycznych i światopoglądowych. Postępuje pluralizacja życia we wszystkich wymiarach, równocześnie wzrasta zróżnicowanie przyjmowanych wzorów i stylów życia. Na tym polu jesteśmy świadkami totalnej walki o „rząd dusz”.  Wszystko stało się podważalne i możliwe do zakwestionowania. Ideologia konsumpcyjna, maksymalizowanie wrażeń, przyjemności i zabawy podawanych przez specjalistów reklamy, mody i show biznesu obecna era ma charakter totalizujący, eliminuje alternatywne sposoby życia i działania, tworzy kulturę bez rdzenia moralnego, obce jej są motywacje etyczne i racjonalne. I jeśli powiemy, że autorytet nauczycielowi nie jest przypisany z „automatu” może nas spotkać oburzenie części pedagogów.

Wydawać by się mogło bowiem, że z racji pełnionej funkcji oraz swojej pozycji społecznej − osoby, która kształci kolejne pokolenia i przygotowuje je do podjęcia dalszej nauki, wejścia w dorosłe życie, rozpoczęcia pracy zarobkowej − cieszy się wśród uczniów autorytetem. Uczniowie powinni go podziwiać, obdarzać szacunkiem i stosować się do stawianych wymagań. Tymczasem nie zawsze tak się jednak dzieje. Sytuację utrudnia, mamy na myśli relację wychowawca-uczeń, upowszechniany model post modernistyczny dotyczący właśnie tych relacji, że „partnerstwo” (nauczyciel-uczeń) a raczej pozbycie się odpowiedzialności wychowawców i „dowolność” (ucznia) która pozostawia młodego człowieka sobie samemu. Ta „nowoczesna” kultura zamiast umacniać człowieka w aspekcie psycho-fizyczno-duchowym stwarza obszar niemocy, zagubienia i uzależnienia od mediów.

Zamiast przyswajać piękno i prawdy niezmienne człowiek otrzymuje jak w „pastylce” papkę którą należy tylko „połknąć”. Skutkiem tego współczesny człowiek nie potrafi nazwać tego co przeżywa, trudno mu zdefiniować „kim jest” i „jaki jest”, i tym trudniej mu oprzeć się na autorytecie nauczyciela, zaufać mu i oprzeć się na nim.

Ale właśnie dlatego wzorzec (autorytet) jest potrzebny.