Nauczanie w przypowieściach. Pedagogika chrześcijańska omijana przez systemy.
Gatunek ten wywodzi się z Biblii. Jezus w swoim nauczaniu posługiwał się przypowieściami: o siewcy, o synu marnotrawnym, o miłosiernym Samarytaninie. Forma ta obecna jest w dwudziestowiecznej powieści. „Proces” Franza Kafki i „Dżumę” Alberta Camusa określa się mianem powieści parabolicznych.
Przypowieść, inaczej parabola to gatunek, w którym oprócz dosłownej warstwy znaczeniowej jest również druga, ukryta, obecna w całości dzieła, oparta na alegoriach i symbolach. Dzięki rzeczywistości konkretu, dobrze znanych realiów poprzez przypowieść można było przekazać trudniejsze treści filozoficzne bądź teologiczne.
Warto pamiętać, że uczniami Jezusa z Nazaretu, jego słuchaczami w większości byli analfabeci.
Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie to tekst czyniący chrześcijaństwo religią całej ludzkości. Bliźni to każdy człowiek, zwłaszcza ten potrzebujący pomocy.
Prostota i precyzja komunikacji wychowawczej, jaką posługiwał się Jezus, była połączona ze zdumiewającą zwięzłością Jego wypowiedzi. Na kilkudziesięciu zaledwie stronach Ewangelii opisał On całą tajemnicę człowieka oraz podstawowe kryteria dojrzałości. Jezus przekazywał słuchaczom instrukcję obsługi życia. Jego wypowiedzi zdumiewają syntetycznością. Nie są nigdy ogólnikowe czy dwuznaczne.
Podejmując rozmowę ze swoimi słuchaczami, Jezus miał jasno określony cel wychowawczy. Wszystko, co komunikował werbalnie (słowa) i niewerbalnie (czyny), pomagało rozmówcom coraz pełniej zrozumieć siebie i otaczający ich świat, a także coraz dojrzalej pokochać samych siebie, drugiego człowieka i Boga.
. Mówił jednocześnie do ludzi młodych i starszych, do niewykształconych i uczonych, do szlachetnych i cynicznych. Jego sposób komunikowania był tak obrazowy i prosty, że rozumieli Go nawet analfabeci, a jednocześnie tak logiczny i precyzyjny, że niczego nie mogli Mu zarzucić uczeni w Piśmie i faryzeusze. Pierwszą zatem regułą kompetentnej komunikacji wychowawczej jest taka precyzja sformułowań oraz tak trafnie dobrany język i argumenty, że wychowanek nie jest w stanie uciec przed prawdą, którą przekazuje mu wychowawca.
Istotną cechą komunikacji wychowawczej, którą stosował Jezus, było posługiwanie się opowiadaniami, przypowieściami i alegoriami, które po dwóch tysiącach lat nie straciły swej aktualności i siły wychowawczego oddziaływania. Jezusowe narracje dydaktyczne sprzed dwóch tysięcy lat są tak trafnie dobrane i opowiedziane, że nadal poruszają, zastanawiają, zmuszają do refleksji nad własnym życiem, niepokoją i mobilizują.
Np.
. Przykłady klasyczne to przypowieść o mądrze kochającym ojcu i marnotrawnym synu (por. Łk 15, 11-32), o bogaczu i biedaku (por. Łk 16, 19-31), o Zacheuszu (por. Łk 1, 1-10), o nielitościwym dłużniku (por. Mt 18, 21-35), o pannach roztropnych i głupich (por. Mt 25, 1-13), o faryzeuszu i celniku (por. Łk 18, -14), o czujnym gospodarzu (por. Mt 24, 42-44), o miłosiernym Samarytaninie (por. Łk 10, 30-37), o owcy zaginionej (por. Łk 15, 1-7), o perle drogocennej (por. Mt 13, 44-46), o dobrym pasterzu (por. J 10, 1-18), o robotnikach w winnicy (por. Mt 20, 1-16)
Kompetentny wychowawca to ktoś, kto ma świadomość, że współczesny wychowanek jest w pewnym sensie jeszcze trudniejszym rozmówcą niż ludzie, do których zwracał się Jezus.
Współcześni wychowankowie:
- dysponują coraz większą wiedzą o świecie, który ich otacza, ale coraz mniej rozumieją samych siebie.
- Są przewrażliwieni na moralizowanie, nakazywanie i zakazywanie.
- Nie lubią być pouczanymi czy strofowanymi.
- Buntują się wtedy, gdy wychowawca wie coś więcej niż oni lub gdy wydaje im się, że próbuje im coś „narzucać”.
- Są w coraz większym stopniu dziećmi cywilizacji „obrazkowej” i dlatego trudno im zrozumieć ogólne zasady czy teoretyczne normy.
W tej sytuacji kompetentny wychowawca to ktoś, kto nie zaczyna rozmów z wychowankiem od podania teoretycznych zasad postępowania czy od przytoczenia norm moralnych. To natomiast ktoś, kto zaczyna rozmowy wychowawcze od opowiadania historii, wydarzeń i sytuacji, które przykuwają uwagę wychowanków, które poruszają nie tylko ich umysły, ale także ich serca, które w sposób oczywisty odsłaniają jakąś ważną prawdę o człowieku i mają bezpośrednie zastosowanie w życiu wychowanka.
Jeszcze jedną istotną cechą komunikacji wychowawczej, jakiej uczy nas Jezus, jest fakt, że prowadził On rozmowy wychowawcze głównie z ludźmi dorosłymi (por. Łk 9, 14). Do dzieci mówił raczej niewiele. Bardzo się nimi cieszył. Ukazywał dzieci jako wzór człowieka otwartego na Boga i na świętość (por Mt 18, 2-5). A gdy miał z nimi bezpośredni kontakt, wtedy nie prawił im „kazań”, lecz okazywał czułość i im błogosławił (por. Mt 19, 13-15). O dzieciach mówił natomiast dużo do ludzi dorosłych. Ogromnie uwrażliwiał dorosłych na troskę o dzieci, a jednocześnie niezwykle stanowczo przestrzegał ich przed krzywdzeniem czy gorszeniem dzieci: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9, 42).
Jezus był pierwszym prawdziwym rzecznikiem praw dziecka. Natomiast komunikację wychowawczą kierował On głównie do ludzi dorosłych. Wiedział, że dzieci i młodzież wychowywać można naprawdę jedynie wtedy, gdy w dojrzały i pogłębiony sposób wychowuje się tych, którzy uważają się dorosłych. Z tego właśnie powodu Jezus koncentrował się głównie na formowaniu ludzi dorosłych, zarówno świeckich, jak i duchownych (uczonych w Piśmie i faryzeuszy). Jezus jest zatem pierwszym wychowawcą, który wprowadził i konsekwentnie praktykował formację permanentną. Dojrzały wychowawca to ktoś, kto wie, że jego pierwszym i najtrudniejszym zadaniem jest wychowywanie samego siebie oraz pomaganie innym dorosłym w podjęciu pracy nad sobą. Ten, kto codziennie od nowa czuwa nad własnym charakterem i kto stawia sobie szlachetne wymagania, potrafi też owocnie pomagać innym dorosłym w pracy nad sobą. Gdy ludzie dorośli (rodzice, księża, nauczyciele) szczerze podejmują trud samowychowania, wtedy zaczynają tworzyć środowisko, w którym optymalnie rozwijać się może młode pokolenie. Dziewczęta i chłopcy, którzy widzą, że ich rodzice i inni wychowawcy, wychowują najpierw samych siebie, stają się w naturalny sposób skłonni do korzystania z ich obecności i z rozmów wychowawczych.
Jezus najsilniej komunikował samym sobą, swoją osobą, swoim sposobem bycia, mówienia i działania, swoją modlitwą, swoją miłością, swoją wewnętrzną ciszą i stanowczością. Właśnie dlatego słuchacze „zdumiewali się Jego nauką; uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1, 22). Jego komunikacja wychowawcza była nie tyle nauczaniem czy pouczaniem słuchacza, ile raczej dzieleniem się z nim samym sobą, własnym wewnętrznym bogactwem i własną tajemnicą. Słuchacze Jezusa czuli się zafascynowani Jego osobą i dlatego szli za Nim nawet na pustynię (por. Mk 8, 1-4). Chcieli Go nie tylko słuchać, ale z Nim przebywać: „Nauczycielu — gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie” Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego” (J 1, 38-39). Mamy tu zatem pierwszeństwo komunikacji życia i osobistego przykładu przed komunikacją słowa.
Jezus jest jedynym wychowawcą w historii ludzkości, który spełnia wszystkie trzy warunki optymalnej komunikacji wychowawczej: zna pełną prawdę o człowieku (o każdym człowieku!), kocha każdego ze swoich słuchaczy i sam najdoskonalej wypełnia to, czego naucza.
Źródło internet